Melbourne było ostatnim miejscem, gdzie miała dotrzeć wyprawa śladami Pawła Edmunda Strzeleckiego…

Jindabyne – Cooma – Alpy Australijskie 

Droga z Jindabyne do Cooma, gdzie czekali na nas Leszek i Ryszard Strzeleccy – potomkowie Piotra Strzeleckiego, brata Pawła Edmunda Strzeleckiego rozpoczęła się pechowo. Kilka kilometrów za miastem Adam nagle zjechał na pobocze sygnalizując pr        zez radio problemy z samochodem. Przednie prawe koło wydawało niepokojące dźwięki. Dojechaliśmy do najbliższej stacji benzynowej, gdzie po całkowitym rozmontowaniu koła okazało się, że pękło łożysko. W tym stanie samochód nie mógł dalej jechać. Awaria była zapewne efektem morderczej „pralki” jakiej doświadczyliśmy na Gunbarell Highway i Strzelecki Track. Szczęście w nieszczęściu – Adam posiadał zapasowy komplet łożysk. Ponieważ byliśmy już umówieni u państwa Strzeleckich postanowiliśmy pozostawić Adama – który naprawiał samochód – a pozostałymi dwoma samochodami pojechać prosto do Coomy.

Popołudnie i wieczór u rodziny Strzeleckich (prawnuka Ryszarda, pra-prawnuka Leszka i pra-pra-prawnuka Marka) upłynął w rewelacyjnej atmosferze. Dla nas było to bardzo miłe spotkać rodzinę wielkiego Polaka, którego australijskimi śladami przemierzaliśmy kontynent. A i dla rodziny Strzeleckich nasze przybycie było nie lada atrakcją. Mieliśmy okazję zobaczyć film o historii wzniesienia pomnika Strzeleckiego, który stoi nad jeziorem w Jindabyne, poznać sporo interesujących szczegółów dotyczących P.E. Strzeleckiego i zobaczyć oryginalne wydanie z 1845 roku jego największego dzieła – „The Physical Description of New South Wales and Van Dimens Land”.  Rozmowy trwały długie godziny, korzystając z uprzejmości gospodarzy spędziliśmy noc w malowniczej posiadłości, nad którą powiewała polska flaga – jak mówią sami Strzeleccy – polski kawałek ziemi na australijskim kontynencie.

W miejscowości Tumbarumba odbyliśmy rozmowę z merem tego miasteczka, Georgem Martinem, który jest pomysłodawcą zmiany nazwy Góry Kościuszki na inną, bardziej lokalną.

Kolejne dni zaplanowaliśmy na przemierzenie południowej trasy wyprawy Strzeleckiego z lat 1839 – 1840. Droga ta przebiegała przez Snowy Mountains i dalej przez Alpy Australijskie na południe ku wybrzeżu oceanu. Początkowo po asfalcie wspinaliśmy się na przełęcze i karkołomnymi zakrętami zjeżdżaliśmy w dół. W związku z poprzednią awarią Arki, Waldek musiał zrezygnować z jazdy przez góry, ruszył bezpośrednio nad wybrzeże do Lakes Entrance, gdzie za kilka dni mieliśmy się spotkać. Tymczasem reszta grupy, zapakowana do dwóch samochodów wjechała na Alpinie Track, szlak wiodący przez Alpy Australijskie gravelową, nieutwardzoną drogą.

Tym sposobem, po pokonaniu ponad 500 km w ciągu dwóch dni dojechaliśmy do miejscowości Omeo, gdzie nasz szlak łączył się z Great Alpinie Road – asfaltową, bardzo malowniczą trasą biegnącą do Bairnsdale, miasteczka leżącego niedaleko King Lake – morskiej zatoki odkrytej i nazwanej przez Strzeleckiego. Dojeżdżając na wybrzeże, do Lakes Entrance dotarliśmy do Gippsland – krainy Strzeleckiego, gdzie znajduje się najwięcej śladów związanych z polskim odkrywcą.

Lake Entrance – Melbourne

Eksploracja Gippslandu – krainy nazwanej tak przez Strzeleckiego na cześć ówczesnego gubernatora Nowej Południowej Walii –  rozpoczęła się od całodniowego przejazdu przez Hotham Ranges, trasą południowej wyprawy Strzeleckiego. Ponad 150 km długości trasa wywarła na nas piorunujące wrażenie. Przemierzaliśmy dziesiątki kilometrów przez dziewicze lasy, gdzie z drzew zwisały wprost na drogę pnącza, resztki kory eukaliptusów, a przy drodze sterczały wysokie na kilka metrów paprocie drzewiaste. Trasa to pięła się do góry, to licznymi zakrętami opadała w dna doliny. Nie przekraczając 30-40 km na godzinę zauroczeni wypatrywaliśmy co pojawi się za kolejnym zakrętem. Bezdyskusyjnie stwierdziliśmy, że był to jeden z najpiękniejszych, górskich szlaków, jakim kiedykolwiek jechaliśmy. Jakież wrażenie musiała wywrzeć na Strzeleckim ta okolica!? Po drodze co rusz natykaliśmy się na miejsca związane z polskim odkrywcą – Strzelecki Plantation, Strzelecki Farm… Pod koniec dnia dotarliśmy do miejscowości Strzelecki, u podnóża gór Strzeleckiego (Strzelecki Ranges). Tam czekali na nas Waldek z Pawłem i ogromna niespodzianka. Dzielna dwójka zorganizowała nam nocleg w „Strzelecki Public Hall” – blisko stuletnim budynku. Wykorzystywany na potrzeby administracyjno – rozrywkowe był skarbnicą historii o śladach Strzeleckiego w rejonie Gippslandu. James Brook, jeden z farmerów liczącej około 100 osób społeczności osady Strzelecki odwiedził nas jeszcze tego samego wieczora. Mieliśmy okazję porozmawiać na temat historii tego miejsca, zaś o poranku dnia następnego James pokazał nam album z wycinkami prasowymi na temat wszystkiego, co dotyczy osoby P.E. Strzeleckiego, a było publikowane w polonijnej i australijskiej prasie. Dowiedzieliśmy się min., że w miejscowości Mirboo North był kiedyś browar „Strzelecki”, gdzie rozlewano piwo marki Strzelecki.

Dzień zaplanowaliśmy tak, aby udało nam się przejechać pasmo Strzelecki Ranges i Strzelecki Highway dotrzeć powrotem na wybrzeże, a dalej przez miejscowość Corinella, gdzie kończyła się trasa południowej wyprawy Strzeleckiego dotrzeć tego samego dnia do Melbourne. Po przekroczeniu Strzelecki Ranges dotarliśmy do Mirboo North i w cukierni Strzelecki Bakery zjedliśmy śniadanie. Odwiedziliśmy browar, który niestety już od kilku lat nosi inną nazwę. Jedyna pozostałością po wielkim Polaku była drewniana rzeźba przedstawiająca Strzeleckiego, stojąca przy wejściu do browaru. Tamże udzieliliśmy wywiadu dla lokalnej gazety.

Kierując się na zachód dojechaliśmy do niewielkiej miejscowości Corinella, gdzie w maju 1840 roku zakończyła się południowa trasa wyprawy Strzeleckiego. Z Corinelli dojechaliśmy do Melbourne.

Pobyt w Melbourne

Melbourne było ostatnim miejscem, gdzie miała dotrzeć wyprawa śladami Pawła Edmunda Strzeleckiego. Czekało na nas jeszcze kilka wywiadów prasowych i radiowych (m.in. Dziennik Polski, Radio SBS), spotkania w dwóch polskich szkołach (w Dandenong i Roville) oraz w pięknie położonym klubie polonijnym Syrena w dzielnicy Roville. Chętnie dzieliliśmy się wrażeniami z 6 tygodni, w czasie, których przemierzyliśmy prawie 10 tys. km przez najpiękniejsze i najbardziej dzikie rejony australijskiego outbacku.

Na zakończenie pobytu w Melbourne i oficjalne zamknięcie naszej trasy Śladami Pawła Edmunda Strzeleckiego – dla kadry naukowej Swinbourne University Marek Tomalik wygłosił wykład o życiu i zasługach P.E.Strzeleckiego.

Przed nami pozostało jeszcze ponad 4 tys. km drogi powrotnej do Perth. Wzdłuż Great Ocean Highway i Nullarbor, słynnej nadmorskiej równiny, gdzie na odcinku kilkuset km nie ma ani jednego drzewa ruszyliśmy w drogę powrotną.

Close
Go top